O PROJEKCIE I PROCESIE
Sudiczki – znane w wierzeniach protosłowiańskich jako matki losu – zapraszają Cię do dialogu z Twoimi pradawnymi przodkami. Przymknij oczy i przez uchylone powieki zajrzyj w głąb zapomnianej duszy lasu, która jako dziedzictwo naszych przodków ukrywa się w każdym z nas.
Ta podróż zaczyna się w moim dzieciństwie. Dziadek i Babcia pochodzili z odległej wioski na Mazurach, krainie tysiąca jezior w Polsce. Byli silnie związani z ziemią i naturą, które pielęgnowali z wielką miłością.
Burzliwe powojenne czasy zmusiły ich do życia w mieście, ale nawet to nie powstrzymało ich od uprawiania ziemi. Babcia miała ogródek przy bloku, a poza miastem mieli działkę, na której Dziadek hodował pszczoły. Pamiętam jabłonie, różne rodzaje agrestu, kwiaty, dzikie krzewy i pszczoły, które były dla niego tak ważne, że śpiewał o nich i dla nich, grając na mandolinie, którą sam wykonał. To były moje kołysanki – melodyjne opowieści o życiu roślin i zwierząt, które wprowadzały moje dziecięce zmysły w zachwyt. Do dziś pamiętam zapach świeżej, gliniastej ziemi, słodko-kwaśny aromat fermentujących roślin i owoców połączony z lepką słodyczą miodu.
Nasza historia nie zaczęła się dzisiaj. Jej początki sięgają słowiańskiej mitologii, pełnej wielowarstwowych znaczeń. Sudiczki, starożytne słowiańskie boginie, pojawiały się w trzech formach i wchodziły do ludzkiego świata, aby wyznaczać bieg życia ludzi. Czasami postrzegane jako demony losu, inicjowały nić życia, strzegły jej splatania, a ostatecznie przecinały ją. Z tego powodu obok nowo narodzonego dziecka stawiano naczynie ofiarne wypełnione darami jako hołd dla Sudiczek – aby je nakarmić i zapewnić, że będą tkały pomyślny los dla dziecka.
Głowy Sudiczek stają się Totemami Starosłowiańskich Duchów, próbującymi nawiązać cichy dialog z teraźniejszością. Są formą komunikacji z naszymi przodkami. W tych glinianych głowach zaklęte są nasze rozmowy z bóstwami związanymi z lasem i wodą, a wszystkie ich dialogi ostatecznie prowadzą do uświadomienia sobie nieskończonych wymiarów natury.
Dla starożytnych Słowian korony tysiącletnich dębów były jak kopuła katedry Santa Maria del Fiore. Widzieli w lasach transcendentalne postacie utkane z codziennego widoku wschodzącego słońca, księżyca oraz zmian niesionych przez wiatry, burze i deszcze. Te naturalne zjawiska były dla nich dowodem na działanie bogów, demonów i strażników zaklętych w siły natury — w tym, co uważali za swoją leśną katedrę.
Moja babcia opowiadała mi dziwaczne historie o tajemniczych istotach ukrywających się w lesie, wśród gałęzi. Gdy zasypiałam, zauważałam ciche cienie sunące przez sad mojego dziadka, postacie wyłaniające się zza drzew. Obserwowały mnie zza szyby, układając swoje uśmiechy w zaczarowane kręgi, czuwając nad tym, jak mieszkaniec miasta odnajduje swoje pierwotne korzenie.
Protosłowiańskie wierzenia stały się migawką przywołującą wspomnienia o dawnym świecie Sudiczek.
Nazywając gliniane naczynia „činiti” – co w dzisiejszym języku oznacza „robić, tworzyć, zaczarowywać” – Słowianie sprawili, że glina, ukształtowana setki lat później przez artystów tworzących duchową, funkcjonalną sztukę, zaczęła ożywać. Wieki później ta sama glina, formowana przez artystów, wzywała do „tworzenia”. Do tworzenia troski o ludzkie przeznaczenie w nowoczesnym świecie, gdzie ludzie tracą zdolność do bycia obecnymi w naturze, do interakcji z nią i jej obserwowania. Atomy gliny, wydobyte z ziemi i uformowane w głowy, pozostają nasycone emocjami i wierzeniami dawnych Słowian, którzy wypełniali swoje rękodzieła podziwem i uwielbieniem dla sił natury.